niedziela, 23 listopada 2014

Planowanie posiłków - od czego zacząć.

Troszkę mnie tu nie było. Nie bardzo mi się udaje ta rewolucja organizacyjna, ale się nie poddaję i staram się ogarniać. 

Po co planować posiłki? 

Po pierwsze - dla oszczędności czasu.  Dość często zdarza mi się, że nie wiem co ugotować, pytam rodzinę na co ma ochotę i oczywiście każdy chce co innego, przeglądam internet i wszystko mi się wydaje zbyt skomplikowane. W ten sposób upływają minuty a nawet godziny. W rezultacie spóźniam się z obiadem, wszyscy się denerwują, a i tak jemy coś z półproduktów, co oczywiście podraża danie.

Po drugie - dla oszczędności pieniędzy. Dzięki planowaniu łatwiej uniknąć sytuacji  kupowania przysłowiowej pizzy w ostatniej chwili ale też pozwala to unikać impulsywnych zakupów, które sprawią, że część produktów i tak trafi do kosza. 

Po trzecie - dla zdrowia.  W przypadku mojej rodziny to bardzo ważny punkt, jak nie najważniejszy. Mój najmłodszy syn musi być na diecie bezmlecznej, bezcukrowej i bezglutenowej a do tego dość ograniczającej ziarna wszystkich zbóż. Nie gotuję oddzielnie tylko dla niego, ponieważ on nie rozumie swoich ograniczeń i okropnie przeżywa kiedy widzi, że inni zajadają przy nim zakazane produkty. Dlatego wszystkie posiłki, które jadamy wspólnie podlegają tym samym ograniczeniom i wszyscy jemy to samo.  

Jak zacząć? 

Kuchnia nie jest moim królestwem, o nie. Ograniczenia dietetyczne syna (a także moje własne) sprawiły, że gotowanie nie sprawia mi radości, nie daje wytchnienia. Ot czynność konieczna, zabierająca dużo czasu i mało efektywna. Dlatego przy planowaniu posiłków nie posługuję się książkami kulinarnymi czy nawet blogami z przepisami . 

Przede wszystkim mam listę obiadów, które lubią członkowie mojej rodziny i to jest dobry start do zaplanowania posiłków na najbliższy tydzień. 

Jest to lista dań, które są sprawdzone wielokrotnie w naszym domu - są stosunkowo łatwe w przygotowaniu, nie wymagają zbyt wielu składników, ani też zbyt dużego nakładu pracy. 

Moja lista jest podzielona na zupy, dania mięsne i bezmięsne oraz koniecznie - surówki i jarzynki. Zazwyczaj gotuję obiad jednodaniowy - albo bardzo gęsta zupę z mięsem (rzadziej) albo danie mięsne z surówką. Czasami dania bezmięsne są poprzedzane lżejszymi zupami. 

Planując posiłki muszę uwzględnić przede wszystkim swój plan zajęć w tygodniu. 

W te dni, gdy pracuję dłużej lub gdy mam jeszcze po południu zajęcia, nie mogę przygotować kartaczy lub nasmażyć naleśników dla 6 osób. Wybieram wtedy dania, które robi się w miarę szybko.

Planuję posiłki realistycznie. 

Myślę, że ktoś kto uwielbia gotować, nie zastanawia się zbyt długo co podać rodzinie na obiad oraz jak wykorzystać resztki produktów. Jeśli zaś nie czujemy się w kuchni jak ryba w wodzie, musimy z zestawu ulubionych dań wybrać takie, które są stosunkowo łatwe do zrobienia. Bywało już nie raz, że zapaliłam się na przygotowanie jakiegoś skomplikowanego dania, nakupiłam produktów, a potem zwykłe lenistwo lub też inne zajęcia wzięły górę i niestety część produktów trafiła do kosza na śmieci. Dlatego wolę kupić mniej niż więcej i w niektóre dni jemy na obiad omlety lub makaron bezglutenowy z sosem pt. przegląd lodówki. 

Mój plan posiłków jest elastyczny. 

Ponieważ mam dużą rodzinę, a małą lodówkę to nie robię zakupów raz w tygodniu a 2 lub 3 razy. Dlatego nic się nie stanie jeśli zamienię kolejność lub dodam zupełnie nowy przepis do mojego rozkładu. Czasami można przecież natrafić na nowy fajny przepis, który się chce koniecznie wypróbować, a innym razem na przecenę jakiegoś produktu i żal go nie kupić. 

Na podstawie planu posiłków sporządzam listę zakupów. 

Na tej liście zakupów zapisuję zazwyczaj tylko warzywa lub dodatki, które są potrzebne akurat do wybranych potraw. Do listy dopisuję jeszcze stałe produkty, które akurat się kończą - typu olej, kawa, makaron. 

To jest mój najprostszy sposób planowanie posiłków - taki dla początkujących. 

niedziela, 7 września 2014

Mini raport

Za mną pierwszy tydzień postanowienia o przejęciu odpowiedzialności finanse rodziny. 

Przede wszystkim zaczęłam spisywać wszystkie wydatki i ... żyję :-)

Trochę się pozłościłam podczas tworzenia arkusza kalkulacyjnego, narobiłam kategorii i wciąż dodaję nowe. Za jakiś czas na pewno pozmniejszam, ale póki co chcę widzieć czarno na białym ile wydajemy na słodycze, soczki, wodę, alkohol, czyli na to co do życia nie jest niezbędne, ale czyni je ciut przyjemniejszym. Zaskoczona jestem, że nawet moi starsi synowie pamiętają o paragonach i to bez przypominania. 

Poza tym zaczęłam tworzyć jadłospis, bo najwięcej wydaję, gdy nie wiem co ugotować na obiad i podpieram się gotowymi daniami lub półproduktami. 



Polatałam po nowej dla mnie części blogosfery, czyli finansowej, organizacyjnej i znalazłam akcję 52 tygodnie oszczędzania i stwierdziłam, że to coś dla mnie. Na razie nie mogę odkładać 10% moich zarobków, ale  mam  nadzieję, że odkładając drobne kwoty oszczędzanie wejdzie mi w nawyk. 

Zaczynam od 1zł i co tydzień zwiększam kwotę o 1 zł tak by po roku zaoszczędzić 1378zł. Na razie wrzucam do puszki po kawie. I mam całe 3 zł :-) 

poniedziałek, 1 września 2014

Początek - chcę opanować chaos

W moim życiu od pewnego czasu, a może raczej przez całe moje dorosłe życie, panuje chaos. 


Chaos w domu - nie umiem rozstawać się z rzeczami, nawet tymi z których dzieci dawno już wyrosły, z uszkodzonym sprzętem, z dawno przeczytanymi gazetami.  

Chaos w finansach - ten to nawet jest jeszcze gorszy, bo dług, który razem z mężem posiadamy jest 6 cyfrowy, ale bardziej przerażają mnie miesięczne raty. Nie mamy żadnych oszczędności. Ja pracuję w budżetówce na etacie, a mąż ma własną firmę w sektorze budowlanym, która właśnie wpędziła nas w długi. 
Prawda jest jednak okrutna, nigdy nie interesowałam się skąd mąż ma pieniądze na nasze utrzymanie, moje pobory były tylko dodatkiem. Nie wiem ile wydajemy miesięcznie, a nie są to małe kwoty, bo oprócz nas na pokładzie tej tonącej łajby jest jeszcze 4 dzieci. 

Aby uporządkować swoje życie i życie całej rodziny postanowiłam coś z tym fantem zrobić. 
Na razie mam 3 pomysły:

1. We wrześniu będę zapisywała każdy nasz wydatek, żeby zobaczyć ile wydajemy miesięcznie na jedzenie, media, przyjemności. 
Mam nadzieję, że jak zobaczymy czarno na białym ile wydajemy na używki, słodycze i inne pierdoły, to będzie nam łatwiej z nich zrezygnować, albo je znacznie ograniczyć.  
Zastanawiam się czy to jest możliwe, bym wyżywiła naszą rodzinę tylko z mojej pensji. A jeśli nie to ile muszę dorobić. 

2. Zacznę stopniowo sprzątać wszystkie pomieszczenia w domu, a rzeczy nam już nie potrzebne, a w dobrym stanie (ubrania, buty, książki, zabawki) spróbuję sprzedać. 
W miedzy czasie będę poszukiwała najlepszych metod organizacji domu i organizacji sprzątania w domu (niestety bardzo nielubianego)

3. W poszukiwaniu dodatkowych źródeł dochodu założę działalność gospodarczą, aby wykorzystać swoje hobby (rękodzieło) w celach zarobkowych. Mam nadzieję, że nie będzie to strzałem w stopę zwiększającym moje wydatki o koszty stałe działalności i że nie tylko na nie uda mi się zarobić, ale dużo więcej. 

To będzie dla mnie trudny okres, ale muszę się zmierzyć ze swoim życiem, nie mogę wciąż chować głowy w piasek i zwalać wszystkich obciążeń na męża. 

Chciałabym, aby ten blog był dla mnie takim miejscem motywacyjnym, zmuszającym do rozwoju, do pogłębiania swojej wiedzy o finansach i organizacji, bym ciągle nie mówiła, że to nie dla mnie, że mnie to nie interesuje, bo ja do zajmowania się takimi przyziemnymi sprawami nie jestem stworzona.